Acoustic Energy AE509 - test
Podłogowe Acoustic Energy AE509. To mój pierwszy kontakt z kolumnami tego producenta. Seria 5xx jest najwyższą z aktualnej oferty AE.
Wykonanie: całkiem niezłe. Szczupłe, dość zgrabne podłogóweczki w błyszczącym lakierze, który mógłby być jednak nieco lepszej jakości. W zakamarkach widać pewne niedoskonałości, a od spodu (na podstawie) mikropęknięcia. Maskownice montowane na magnesy. Dołączone kolce jak i podkładki są dobrze wykonane. Brakuje możliwości ich regulacji - ewentualne poprawki wynikające chociażby z nierówności podłogi będą więc wymagały kombinowania. Warto wspomnieć o ciekawie wykonanych przetwornikach, których bazą jest włókno węglowe.
Brzmienie: producent słynie ponoć z dość oryginalnego
podejścia do brzmienia - w skrócie: kipiącego energią. AE509 w znacznym
stopniu odchodzą od tego schematu i są o wiele bardziej stonizowane. Ale
po kolei.
Bas zapędza się niesamowicie nisko jak na tej
wielkości kolumny. Powiedziałbym wręcz, że zadziwiająco nisko. Nie
spodziewałem się tego i chyba nigdy nie miałem u siebie kolumn, które
zahaczałyby o takie częstotliwości bez wsparcia subwoofera. Nie trzyma
się uparcie krawędzi i pozwala sobie na luzowanie. Przedziwne rzeczy
dzieją się w wyższym podzakresie. Producent ostro tu zaszalał. Jest
solidne podbicie, które rodzi więcej problemów niż dobroci. Niektóre
utwory brzmiały przez to komicznie i nienaturalnie. Nie były to bowiem
mocne i zdecydowane impulsy uderzające w stronę słuchacza, a bardziej
zwyczajne rozdmuchanie wyższego basu - jakby ktoś go podbił w
equalizerze.
Tony średnie mają w sobie odrobinę ciepła i dogrzania.
Ich dociążenie skupia się na dole przez co np. męskie wokale wydają się
być większe i mieć większą masę. Są zdecydowanie pogrubione, bliskie.
Im wyżej tym skromniej, aż trafiamy na spory dołek w wyższej średnicy. Z
jednej strony powoduje to bezproblemowość i komfort dla słuchacza, ale z
drugiej odbiera jednak sporo informacji z nagrań, mniej angażuje.
Bardzo spójne jest zszycie z sopranami. Nasycony
środek wpada w nie praktycznie niezauważalnie. Być może jest to zasługa
jednakowego materiału z którego zrobione są wsady głośnikowe? Wracając,
wysokie tony są matowe, lekko przybrudzone, wybrzmiewają delikatnie lecz
mają w sobie gram soczystości. Brakuje mi w nich otwarcia i odwagi.
Odzywają się zdecydowanie intensywniej gdy podkręcimy głośność.
Równoważą się też wtedy bardziej z resztą pasma jak i bardziej
dopełniają całość.
Jeśli chodzi o scenę to jest ona budowana głównie na linii kolumn z minimalnym jej przybliżeniem w stronę słuchacza. Nie ma co spodziewać się totalnego oderwania dźwięku i sztuczek góra/dół.
Podsumowując, nie tego spodziewałem. Liczyłem na mocne, zdecydowane, męskie granie. A to wszystko już gdzieś było (może poza specyficznym basem). Widać audiofilskie zmanierowanie dopadło i Akustyczną Energię.
Oceniając "gwiazdkowo" kolumny biorę pod uwagę ich sugerowaną cenę detaliczną ~13000zł. To naprawdę sporo. W dniu pisania tekstu pięćsetdziewiątki z racji zmiany dystrybutora można kupić za niewiele ponad 6000zł, co zmienia spojrzenie finalny wynik. Możemy wtedy spokojnie dodać 1 gwiazdkę :)
AE509 odsłuchiwałem z Musical Fidelity M2si i Regą Elex-R.
Komentarze
Prześlij komentarz