Hegel H190 - test

H190 to wzmacniacz, który był u mnie przez ponad pół roku. Czas najwyższy uporządkować sobie w głowie to jak gra Hegel, a być może i przy okazji obalić kilka mitów o tej konstrukcji, dotyczących głównie ostrości, jaskrawości i jasności jego przekazu. Hegel H190 to wzmacniacz zintegrowany z wbudowanym przetwornikiem cyfrowo-analogowym, wyjściem słuchawkowym oraz funkcjami sieciowymi.

Wykonanie:
Bardzo dobre. Minimalistyczne. Metalowa obudowa, metalowy front, czytelny OLEDowy wyświetlacz na przodzie. Pancerny, metalowy pilot z wrażliwymi na dotyk przyciskami - delikatne muśnięcie palcem wystarczy, żeby coś wcisnąć. Wg mnie mogłyby mieć większy i lepiej wyczuwalny skok. Hegel ma tendencję do brumienia. Transformator potrafi się odzywać raz na jakiś czas, pobuczeć chwilę i zamilknąć. Zdarza się to sporadycznie, ale jednak warto to odnotować. Zależne jest to także od egzemplarza. Niektóre hałasują częściej, niektóre rzadziej. Każdy z Hegli, które miałem u siebie, a było ich w sumie 6 - brumiał.

Brzmienie:
Bas. Krótki, szybki, gęsty, ale bez przeciągania. Szybko zaczyna, szybko kończy. Ładnie różnicuje. Potrafi zejść naprawdę bardzo nisko, nie będąc przy tym bezmyślną nawalanką. Da się w nim wyczuć odrobinę ciepła i miękkości, ale wielbiciele płynnego, otulającego, miłego dla ucha przekazu nie będą zadowoleni. Jego precyzja i dokładność jest najwyższych lotów, brakuje jednak ataku w wyższym podzakresie co często oznajmia się np. zbyt słabym uderzeniem stopy w muzyce rockowej. Oczekiwałbym mocniejszych i bardziej zdecydowanych, wydobywających się w stronę słuchacza uderzeń.

Tony średnie. Przejrzyste, czyste, wytrawne. Technicznie doskonałe, ale co z tego, jak nie poruszają. Namacalność dźwięku Hegla jest bardzo dyskusyjna. Z jednej strony pięknie pokazuje wszystko co zarejestrowane jest na nagraniu, z drugiej brakuje w tym wszystkim jakiegoś łącznika, który sprawiłby, że przekaz jest bardziej ludzki i bliższy temu jak zwykliśmy odbierać muzykę jako całość. Dobre realizacje brzmią wspaniale, te gorsze po prostu źle i mało angażująco - często chudo, szczupło, jakby cały utwór był niedoważony. Hegel dobrze spisuje się jako "tester" kolumn. Usłyszymy z nim ich charakter, będziemy wiedzieli czy neutralność im służy czy jednak powinniśmy pójść z poszukiwaniami w inną stronę. Swoboda średnicy jest wyjątkowa. To jak wzmacniacz zachowuje się na naprawdę wysokich poziomach głośności zasługuje na medal. Nie ma kompresji, nic się nie zlewa. Im wyżej pasma, tym cieńsza staje się kreska jaką rysowane są instrumenty.

Wysokie tony. Tu mam największy problem z Heglem. To za co pokochałem ten wzmacniacz na początku spowodowało, że z czasem zaczęło denerwować, wręcz wkurzać. Ale powoli. Mamy tu przede wszystkim GŁADKOŚĆ, detaliczność połączoną z pewnym spokojem, ładne zszycie sopranów ze średnicą. Brakuje niestety masy i wykończenia na samym końcu skali. Talerze perkusji brzmią lekko i subtelnie, nie są wystarczająco dźwięczne, brakuje im autorytetu. Nigdy nie dadzą po uszach, nie zakłują ale i nie otworzą się do samego końca. Wg mnie wysokie tony są po prostu uproszczone i zestrojone bardzo, ale to bardzo bezpiecznie. Nawet mocno szarżujące na górze kolumny nie powinny sprawiać większych problemów. Uniwersalna integra? Możliwe. Ale jednak obarczona sporym kompromisem.

Pierwszy plan H190 (podobnie jak innych konstrukcji producenta) jest zdystansowany. Przedstawienie ma miejsce zwykle na linii kolumn lub za nimi. Wokale nie są przybliżone, zwykle słyszymy je w głębi. Ustawione są idealnie na środku, ale daleko, brakuje więc z nimi kontaktu. Sama scena jest bardzo szeroka i bardzo dobrze poukładana. Przyznam, że robi to świetne wrażenie i sprawia jeszcze większe odczucie swobody całego przekazu o którym wspominałem już wcześniej.

Wbudowany przetwornik cyfrowo-analogowy jest chyba najlepszym z jakim miałem do czynienia we wzmacniaczach zintegrowanych z tego przedziału cenowego. Bez wstydu wytrzymał porównanie z takimi zawodnikami jak SMSL SU-9 czy RME DAC ADI-2. Usługi streamingowe wymagają łączności przewodem ethernetowym. Hegel nie posiada własnej aplikacji sterującej. Musimy więc posłużyć się więc zewnętrznym oprogramowaniem jak np. mconnect. Jest obsługa funkcji Spotify Connect bezpośrednio z oficjalnej apki. Jest też AirPlay i certyfikacja Roon. Wszystko działa sprawnie, szybko, bezproblemowo. Najlepsze rezultaty uzyskałem jednak używając połączenia USB bezpośrednio z komputerem, gdyż streamowanie z Hegla to jednak jakościowo półka niżej.

Podsumowanie:
No i taki właśnie jest Hegel. Detal, dynamika, szybkość, duża przejrzystość brzmienia, przestrzeń, precyzja, gładkość, brak wystarczającej dźwięczności, brak namacalności, wytrawność przekazu. To jak zagra, zależy oczywiście od reszty toru. Łącząc go z kilkoma różnymi kolumnami zawsze brakowało jednak tego czegoś, co sprawiłoby że muzyka stałaby się prawdziwym tworem. 





 

Komentarze

  1. Anonimowy11/9/23 22:13

    Doskonały opis wzmacniacza marki Hegel. Wzór obojętności i nijakości. Wykastrowanie muzyki z jej piękna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy14/2/24 00:24

    hey jakies sluchawki moze

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rega Brio - test

SMSL M500 MK2 - test

Denon PMA-900HNE - test